top of page

Rajski ptak

Zaktualizowano: 24 wrz 2021

O wytrwałości w nauce sztuki malarstwa kobaltowego

Kiedy rozpoczęłam swój projekt “Lampy”, po stworzeniu kilku sztuk poczułam, że chcę stworzyć coś wyjątkowego. Wyszłam z odważną propozycją do mojego Nauczyciela i poprosiłam, żeby przygotował dla mnie projekt wzoru tzw. ziarno gorczycy. Wiedziałam, że to będzie coś wymagającego, ale zżerała mnie ciekawość, jak to wyjdzie, jak będzie wyglądała lampa z takim właśnie wzorem.


Odmówił.


No cóż, przyjęłam to ze spokojem, bo wiedziałam, że tu nie chodzi o to, że nie chce tego dla mnie zrobić.


To było w czasie, kiedy bardzo intensywnie uczyłam się podszkliwnego malarstwa kobaltowego. Poznawałam tajniki od A do Z.


A – przygotuj kobalt

Zabrałam się do roboty i okazało się, że sam ten proces trwał… 3 tygodnie! Najpierw ucierałam farbę w proszku ze specjalnym zaprawiaczem w moździerzu. Kilka dni po kilkadziesiąt minut. Potem czekałam dwa tygodnie, aby znowu wrócić do ucierania i nauczenia się przygotowywania walorów wg przepisu mojego Mistrza.


Oryginalne chińskie skorupy były dla mnie wzorem do naśladowania.
Oryginalne chińskie skorupy były dla mnie wzorem do naśladowania.

Dopiero wtedy, kiedy miałam już dobrze przygotowane farby mogłam nauczyć się rozpoznawania chińskich pędzelków stworzonych właśnie do tej techniki malarskiej. Odpowiednie trzymanie pędzla opanowałam ponad rok wcześniej, w ciągu 21 godzin ćwiczeń chińskim tuszem. To jest taki starter na początku nauki w pracowni – zanim dotkniesz, gliny musisz opanować pędzel. Jeśli wytrwasz, przechodzisz do pracy w glinie. To coś w rodzaju testu cierpliwości, skupienia i wytrzymałości. Cała ceramika opiera się na tych umiejętnościach.

Wtedy, na początku mojej drogi zupełnie nie rozumiałam o co chodzi z tym pędzlem… dzisiaj widzę w tym ogromny sens. To mój as z rękawa!

Dzięki temu czułam, że nie jestem całkiem zielona i że będę w stanie opanować malarstwo kobaltowe.

Wzór, odbitka i… ta nieszczęsna plama!


W końcu przyszedł dzień, w którym miałam wybrać wzór ze wzornika mojego Mistrza. Nosi on tytuł “Ogród ziarna gorczycy”. Wszystkie koncepcje wzorów zostały opracowane przez Pana Stanisława. Możecie zapytać, czy nie lepiej jest stworzyć coś swojego. O, nie… na to przyjdzie czas! Teraz jest okres nauki, maksymalnego skupienia się na technice po to, żeby później móc ją wykorzystać we własnych projektach i robić je w mistrzowski sposób – tak jak to robią tam, w Jingdezhen. Owe wzory, tzw. ziarna gorczycy to baza, prosty rysunek, krótka myśl zawarta w liniach na kawałku papieru. Służą uczniom do ćwiczeń, ale o tym kiedy indziej.

Kolejny etap to nauka poprawnego przeniesienia wzoru na model poprzez odbitkę. Kiedy poznałam tę technikę, to do dziś stosuję ją prawie w każdej pracy.

Następnie czas na plamy. Do tego są potrzebne zupełnie inne pędzle – grube, duże, z cienką końcówką na bambusowym trzonku. Napełnia się taki pędzel farbą i odpowiednio ją wyprowadza, naciskając palcami kiść pędzla. Trzeba uważać, żeby nie wylać jej za dużo. Obie ręce pracują – jedna zarządza pędzlem, a druga trzyma pracę i manipuluje nią w określony sposób, aby plama była jednorodna i nie spłynęła. Robienie tego na wypukłych lampach nie jest proste. Poza manualnymi ruchami, w głowie jest tysiąc myśli! Farba nie może spłynąć, nie można wrócić pędzlem w to samo miejsce, nie można pozwolić na to, żeby farba, którą prowadzimy wyschła… No, można się przy tym „spocić” – to chyba najtrudniejszy etap.


Nawet nie zliczę ilości nieudanych prób, ale z każdej z nich wyciągnęłam lekcję. Wypał nazywałam sześciopakiem – piec liczył zwykle sześć prac. I każdy z tych wypałów omawiałam z moim Mistrzem. Spapranych prac (jak mawia Pan Stanisław) było dużo. Ale równie dużo było lekcji, analiz, spotkań i czasu. Dzisiaj, kiedy widzę w mojej pracowni wszystkie te próby, one do mnie mówią: “Bądź cierpliwa!”.


Na początku nauki, w takcie i po malowaniu, nie wiedziałam gdzie popełniłam błędy. Wszystko było widać dopiero po wypale – każdą najmniejszą pomyłkę. Widać, jak prowadzona była kreska – z uwagą? Jednostajnie? Spokojnie? Czy wręcz przeciwnie? Widać, gdzie straciłam kontrolę, gdzie się zdenerwowałam. Później, z czasem orientowałam się kiedy może wyjść coś nie tak. Ale do tego potrzeba praktyki i wielu ćwiczeń.


Sztuka podszkliwnego malarstwa kobaltowego jest bezwzględna. Jeśli popełnimy jakiś błąd – każda niedoskonałość będzie widoczna po wypale. Oczywiście, że próbowałam usuwać niedociągnięcia gąbką czy papierem ściernym, ale niepotrzebnie traciłam czas. Ta technika zostawia autora ze wszystkimi jego brakami, pokazuje prawdę o tym, na jakim jest etapie.


Na każdego przychodzi czas


Podszkliwnego malarstwa kobaltowego uczyłam się dwa lata. Maksymalnie skupiłam się na tej technice. W momencie, kiedy poczułam, że jestem gotowa – wróciłam do mojego Mistrza z pytaniem, czy teraz przygotuje dla mnie wzór na lampę.


Zgodził się.


Czekałam dwa miesiące. Pewnego dnia Pan Stanisław wyjął stary rysunek z czasów jego studiów ceramicznych w Chinach (ok. 60-letni) i powiedział, że to jego projekt wzorowany dynastią Song. Nigdy go nie zmaterializował na żadnej pracy ceramicznej i teraz chciałby, abym zrobiła to ja. Poczułam, że to duże wyzwanie. Podeszłam więc do sprawy strategicznie – najpierw łatwiejsze sgraffito, a dopiero potem kobalt. Sgraffito miałam już opanowane do perfekcji, więc zaliczyłam osobisty sukces. Potem przy sztuce kobaltowej miałam tylko jedną nieudaną próbę. Kolejna wyszła! Nazwałam ją “Rajski ptak”.


Tradycyjnie pojechałam z lampami – tą i kobaltową Śliwą do pracowni na Kazimierzowską, gdzie umówiłam się na analizę z Panem Stanisławem. Kiedy je zobaczył widziałam te iskierki w oczach, bardzo się ucieszył. Dwa dni później napisał mi komentarz na Facebooku pod moją pracą:

„Podszkliwne malarstwo Magdy dorównuje poziomowi artystycznemu słynnych kobaltów chińskich z dynastii MING. Serdecznie gratuluję”.

Dla takich chwil warto żyć – naprawdę. :)



Jeśli spodobał Ci się ten artykuł subskrybuj mój newsletter, a będziesz dostawał kolejne na swoją skrzynkę mailową w chwili opublikowania go na blogu.


Będę szczęśliwa i wdzięczna Tobie za opublikowanie tego artykułu w social media.

240 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page